Rekordzista miał siedemnaście ojczyzn

i odgrażał się, że na tym nie poprzestanie. Zupełnie mu nie przeszkadzało, że dwie z nich znajdowały się aktualnie w stanie wojny. Pytany, po czyjej jest stronie, oświadczał, że całym sercem wspiera i współczuje walczącym. Tak jak w poprzednich wojnach. Dodawał, że tym razem go nawet trochę ciągnie żeby wziąć udział w konflikcie („Jak Hemingway”), ale to przecież bardzo ryzykowne, a on ma zobowiązania. Poza tym, nie po to żył przeszło trzysta lat, żeby dać się zabić w czymś przelotnym.
Czas leczy z patriotyzmu.
Ale zazwyczaj potrzeba go więcej niż trwa statystyczne życie.