Rościsz sobie większe prawa

niż ci pozwolono mniemać na początku. Rościsz sobie głównie z tego powodu, że początek był dosyć dawno. Ponadto, nie mogłeś się przez ten czas powstrzymać od nadawania wspólnych znaczeń. Bez wspólnego pytania o zdanie, za potwierdzenie biorąc zachowanie które uznałeś za potwierdzające.
I teraz zdziwony jesteś niezmiernie i jakiś taki obolały w środku za skroniami, bo to nie tak.
Na przemian pełzasz i syczysz, ale w gruncie rzeczy jesteś nieszkodliwy.