Skryliście się w futrzanym kołnierzu cioci.
Wiedzieliście, że jego woń nie pozwoli wam przebywać w nim długo, ale mieliście nadzieję, że sprawa szybko przycichnie i będziecie mogli bezpiecznie wyjść.
I tak, twoja ciocia była tak ogromna, że nawet nie dało się z niej śmiać, będąc przytłoczonym świadomością nieadekwatności własnego poczucia humoru wobec czegoś aż tak wielkiego.
Mijały godziny, potem dni. Sprawa nie przycichała. Na szczęście zapach w końcu przestał was drażnić, a gigantyczne roztocza okazały się całkiem zjadliwe.
Gdy ciocia wreszcie umarła, jej ubrania przekazano do muzeum w Berlinie. W nocy można było wychodzić.