Smakujesz źdźbło trawy,

myśli o sikających zwierzętach naprawdę daleko. Zresztą, to całkiem wysoka trawa, a tu nie widać nigdzie parzystokopytnych.
Źdźbło smakuje jak plama na dżinsach, gdy się kiedyś wywalało grając w piłkę. Czy po prostu wywalało. Śliniło się wtedy wielokrotnie palce, w naiwnej próbie starcia jej. Czasem gryziesz jeszcze źdźbła, uświadamiasz sobie, ale plam od trawy nie miałeś na dżinsach od wieków. Dżinsy lśnią na granatowo pewnością dostępności odplamiacza.
Czas i ślina zaczynają trawić źdźbło i jest to trochę śmieszne, ale tylko w tej chwili i tylko dla ciebie. Więc gdy mija, zmuszony jesteś je wypluć i przez jakiś czas nie mieć ochoty na kolejne.
O wiele łatwiej było udawać, że to papieros.