Stół był tak duży,

że wystarczyły trzy okrążenia, aby osiągnąć poziom spocenia zauważalny dla naszych opiekunów. Mimo to, biegaliśmy dalej, ryzykując coraz więcej, aż do nieskończenie strasznej konieczności przebierania się.
— Nonsens! — donośnie wykrzyknął Gruby Wujek, w reakcji na lamenty Mam, Babć, Cioć, a nawet niektórych Tatów. — Nikt nie będzie się przebierał! Ubrania najlepiej schną na ciele!
— Ale jak one wyglądają! — próbowała oponować Ciocia, będąca siostrą albo żoną Grubego Wujka.
— Wyglądają jak dzieci, które biegały dookoła stołu! — uciął dyskusję Gruby Wujek.
Po śmierci Grubego Wujka, nie było już komu donośnie krzyczeć „Nonsens!”. Zresztą, stół zmalał tak bardzo, że nie opłacało się wokół niego biegać.