Stronił od szczeniaczka,

bo bał się, że ten, na koniec swojego życia, wystawi mu fakturę za tą całą psią miłość.
Nie miał pojęcia, co umierające psy wpisują na fakturach, wolał więc nie ryzykować.
A szczeniaczek pragnął. Pragnął głasków i drapanka, pragnął biegać i ganiać, pragnął jeść i spać. A potem pragnął od nowa. Ale on wiedział, że powoli, od tego wiecznego pragnienia, oddziela się potrzeba rozliczeń. Na razie niewielka, ale z czasem zacznie dominować, aż zamanifestuje się pokaźną fakturą.
Odejdź, szczeniaczku. Biegnij do kogoś innego szeptał. Ręce trzymał przy sobie. Kontaktu wzrokowego nie nawiązywał.
Szczeniaczek był jeszcze za mały, by nie mieć z tego frajdy.