Tajne przejścia ucierpiały najbardziej

gdy zamek zmienił właścicieli.
Nie było ich w planach. Nikt o nich nie wspomniał przy podpisywaniu umów.
A gdy podczas mniej oficjalnych rozmów, któryś z odchodzących włodarzy chrząkał znacząco, unosił brew i spoglądał na kominek czy też regał, nabywcy interpretowali to jako dziwactwa właściwe rodom posiadającym od pokoleń zamki. Sami nie mogli się doczekać swoich dziwactw.
Jakież więc było zdziwienie, gdy całe lata później, nastoletni potomek nowych właścicieli sięgnął po tom „Kompletne opracowanie kształtów pajęczyn” a regał zwinnie odsunął się ukazując prawdziwą gęstwinę prawdziwych pajęczyn.
Nierozsądnie jest kazać służbie sprzątać tajne korytarze. Samemu się nie godzi.
Regał starannie zasunięto, a innych przejść nie szukano.