Talerz mięknie pod naciskiem widelców.

To ostatecznie przekonuje cię, że nie jesz sam.
Szkliwo zwija się w sprężynujące ruloniki, część podczas brania gryzów zlewa się wam z tym na zębach. Języki z niedowierzaniem węszą po tych przybytkach.
— Zostało jeszcze w garnku.
Mlask, mlask.