Tym razem nikt nie odrywał niczemu nóg.

Pani przed wyjściem kazała założyć wszystkim chłopakom rękawiczki narciarskie. Trudno powiedzieć skąd je wzięła. Tym najbardziej znanym z eksperymentowania dała te dwupalcowe. Miała głęboko w dupie, że był sierpień.
Którykolwiek by zdjął rękawiczki miał nie dostać obiadokolacji. I śniadania. I zakaz sklepowy na trzy dni.
Nie szło zrozumieć czemu Pani miała taki sentyment do owadów. Sama przecież jest gadem - próbował żartować Gruby. Nikt się nawet nie uśmiechnął. Nikt nawet nie zaczął jechać po Grubym.
To niesamowite, jak spada Ci poczucie sprawstwa, gdy jest Ci na maksa gorąco w dłonie - odnotował (w myślach oczywiście) Hołking.
Wycieczka, w przekonaniu Pani i dziewczyn, udała się się znakomicie. Chłopcy byli cisi i zdyscyplinowani. Pani rozważała nawet napisanie listu do kuratora, w którym przedstawić miała swój genialny pomysł.
Na obiadokolacji zdjęte rękawiczki podawały moczem.