W dwudzieste urodziny Iwana, Wiera, po rozmowach ze starszymi synami, a także z popem i staruchą spod lasu, podjęła trudną decyzję – Iwan musi się wyprowadzić. Nie tyle z domu, ale z Rosji, bowiem w ojczyźnie jego hobby nigdy nie znajdzie zrozumienia.
— Udasz się do Polski, Wania, tam przyjmują dziwaków z otwartymi rękami. Zapisałam cię już do Dzień Dobry TVN, a potem kto wie, może serial jakiś?
I tak, Iwan ruszył w daleką drogę do Polski. W tobołku miał tylko gomółkę sera i pajdę chleba. Ale szybko je zgubił wraz z tobołkiem, gdy zatrzymał się, by porobić brzuszki. Ale Rosjanie to życzliwy naród. Gdy Iwan mijał jakąś wieś i kładł się przy jakiejś ławce by porobić brzuszki, zawsze znajdował na niej ciepłą strawę.
Podróż mijała bez przygód, jednak Iwan miał w sobie niepokój, że idąc, marnuje czas, w którym mógłby ćwiczyć. Co jeśli straci formę na tyle, że nie będą go chcieli w DDTVN?
— Ach, gdyby mieć tak samolot, który by mnie zabrał do Warszawy! Mógłbym zaprzeć nogi o fotel i przez cały lot ćwiczyć na pokładzie! — Iwan rozmarzył się na głos.