W końcu także zaraziła się Ziemia
kichnęła potężnie i całe życie osiągnęło pierwszą prędkość kosmiczną (znalazło się na orbicie).
To takie wyzwalające, nareszcie nie ma na nic ciśnienia próbowali się pocieszać zamarzający ludzie.
Ale na jednym apsiku się nie skończyło. Ziemia wzięła potężny wdech, i kichnęła znowu, jeszcze mocniej, rozszerzając przy okazji swoją atmosferę na orbitujące, zamarznięte już życie. W kontakcie z powietrzem skruszyło się ono na maleńkie kryształki, które powoli zaczęły opadać na powierzchnię.
— Nareszcie śnieg na święta! — ucieszyli się astronauci na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.