W obawie przed ściemnianiem,

byłeś zawsze instruowany, by modlić się na głos. Weszło to tak bardzo w krew, że z kuzynami donosiliście na siebie, gdy ktoś modlił się zbyt cicho.
Teraz, gdy dziwnym trafem straciłeś słuch i mowę, nauczyłeś się, z bólem, migowego. Ciężko Ci pogodzić to z tym, co uznajesz za poprawną modlitwę. Po różańcu bardzo bolą Cię ręce.