W pewnej, zapewne znaczącej dla autora chwili, bohater zaczyna monolog.

Nie tyle wyłączasz się po pierwszym zdaniu (będącym najczęściej bardzo otwartym pytaniem), co zaczynasz skupiać się na tle. Sceneria, ruchy kamery, mowa ciała drugoplanowych i tak dalej.
Gorzej, gdy to wszystko czytasz. Wtedy jednak chociaż jakąś część zdania trzeba wyłowić i przynajmniej nadtrawić żeby mieć ogólne pojęcie. Czy, dajmy na to, chodzi o Ojczyznę, Sprawy Sercowe, Ogólną Podłość Ludzką, Czynniki Uniemożliwiające Rozwój, Brak Możliwości Ucieczki Przed Przemijaniem, Żal Za Utraconym Kompanem lub mieszankę powyższych. Wszystko kwiecistym bełkotem. Raczej gerbery niż róże.
Bo romantyzm trwa sobie nadal.