W sklepach meblowych,

tych o nazwach będących kobiecymi imionami, asortyment wydaje się być kierowany głównie do cioć i stryjenek. Usiłując zgubić sprzedawcę, przedzierasz się przez rzędy pastelowych (niezależnie od koloru) kanap. W końcu poddajesz się, stanowczo odmawiasz, i wycieńczony siadasz na jakiejś ilustracji z czytanki. Budzi Cię SMS. Zostałeś wujkiem.