W tej wsi były trzy domy,

jak w Bullerbyn. Jeden, ten nad rzeką, został zalany i zgnił. Ten na stoku, poległ w osuwisku. Trzeci po prostu spłonął.
— Oczywiście, że nie byliśmy ubezpieczeni — mówi Lisa. — Ale i tak większość czasu spędzaliśmy przecież na zewnątrz. Najbardziej przeżył to Dziadunio.