Wprost uwielbiała swe róże!

— Przykryję was teraz tymi chochołami i zima wam będzie niestraszna! — troskliwie zapewniała uprzednio przycięte krzaczki.
Chochoły nie były z marketu. Każdy został przez nią ręcznie wykonany z naturalnie barwionej słomy. Barwionej, rzecz jasna, na kolor kwiatu, który miał chronić.
W tamtej rzeczywistości, ani rośliny, ani tym bardziej wyroby sztuki ogrodniczej nie posiadały świadomości, ani tym bardziej świadomości narodowej. Brakowało także cudownych możliwości, które umożliwiałyby nagłe pozyskanie takich przymiotów.
Ku jej ogromnej uciesze, zarówno róże, jak i chochoły z powodzeniem przetrwały niezbyt wymagającą zimę. Jedynie kolory lekko wyblakły.