Wróbel złapał sporego krzyżaka

i naskakując na niego niezręcznie wydobył zeń dość pajęczyny by zrobić sobie kamizelkę. Tylko, że wróble nie mają rąk i mogą tylko podnosić skrzydło z wyciągniętym jednym piórem w geście „mam coś do powiedzenia i nie żartuję”. I nawet wtedy nikt nie bierze takiego wróbla na serio, bo jest mały i nie umie zginać nóg jak chodzi.
Dlatego właśnie wróbel potrzebował kamizelki, która dodała by mu powagi, a przy okazji chroniła przed strzałami i pazurami.
Wróbel popatrzył na zwoje nici a potem na oddalającego się obolałego pająka. Mimo kuśtykania wydawał się mieć wszystkie kończyny sprawne.
— Słuchaj mam ci coś do powiedzenia. — Wróbel uniósł skrzydło.
— Spierdalaj - odparł pająk.