Wszystko zapisał kredą na chodniku,

ale potem spadł deszcz. Porównał to do pożaru Biblioteki Aleksandryjskiej.
Ponieważ jednak, w przeciwieństwie do autorów dzieł z owej biblioteki, był jeszcze całkiem żywy, następnego dnia napisał wszystko znowu.
Nikt nie pamiętał tak długiej suszy. Musiał tylko poprawiać litery wycierane przez coraz częściej powłóczących nogami przechodniów.
To największe i najdłużej zachowane dzieło napisane kredą na chodniku! relacjonowali pozostający jeszcze przy życiu reporterzy.
Odpowiada mi ta skala uznał, wysychając przy tytule.