Z chorób zakaźnych
wybierasz ospę. Bywa ciężko, ale wychodzisz z tego bez większych śladów na ciele. Jeden nawet sobie zatrzymujesz na stałe.
Mija trochę czasu, kiedy nie masz ochoty na nic chorować, ale w końcu i Ciebie dopada pragnienie raka. Chemia i naświetlania są, przyznajesz, całkiem epickie. Powoli dochodzisz do siebie. Zanim zdążysz wyzdrowieć, strzelisz sobie HIV. To nielegalne, ale i tak dość łagodne kombo.
— Za każdym razem poznawałem siebie lepiej. Wreszcie zrozumiałem, że już nigdy nie chcę być zdrowy.