Zawsze, gdy jakiś człowiek sztuki chce

coś zrobić z genitaliów, to na pierwszy ogień idzie Jezus.
Albo jakaś moszna wisi na krzyżu, albo z daleka wszystko wygląda jak w kościele, ale jak się podejdzie blisko to cały Zbawiciel jest z malusieńkich warg sromowych, albo cała droga krzyżowa namalowana jest martwym penisem, rzekomo pochodzącym od jakiegoś biskupa.
Nikt z prostych ludzi nie wie czemu nasz Pan się tak zestawia w głowach artystom z penisami i pochwami.
Ale niestety, to nie jest tak, że gdy gdzieś przeczytasz sobie jakiś powód, albo nawet gdy sobie jeden sam wymyślisz, to uczyni cię to mniej prostym.
Bo widzisz, On nadal ciebie kocha…”
Katecheta mówi dalej, ale ty odsuwasz się od drzwi. Twoje nauki przedkomunijne wyglądały chyba inaczej.