Zawsze jak Kapitan się najebał,
to opowiadał nam o niesamowitych cywilizacjach, które napotkał, zanim został kapitanem.
Niektóre brzmiały naprawdę spoko (choć za każdym razem kończył opowieść o jakichś istotach składającyh się tylko z jednej części ciała, np z łokci), ale dobrze wiedzieliśmy, że tak naprawdę chodzi mu o to, że teraz, jak jest kapitanem, nie ma okazji robić nic ciekawego, bo musi wypełniać kontrakty. No i niańczyć nas. Bandę największych frajerów w tej części Drogi Mlecznej. I na pewno w pierwszej dziesiątce frajerskich zgrupowań we Wszechświecie w ogóle. Gdyby był jakiś holoturniej, gdzie można się pochwalić, jak frajerską ma się załogę, to bym was od razu zapisał i potem tylko liczył lajki i kredyty. Tak nam mówił, po tym jak już skończył o tych cywilizacjach. Chwilę później był już nieprzytomny, a my staraliśmy się zgooglować te cywilizacje.
Wszystkie zawsze wychodziły wymarłe.