Zawsze mówił kationy dodatnie.

Poprawiałeś i poprawiałeś. Nawet na lodówkę mówiłeś kation a na zamrażarkę anion, żeby mu ułatwić. A on zapominał tam wkładać produkty spożywcze. Zostawiał je na blacie, czekał aż zaczną łapać wilgoć i na te kropelki bezczelnie mówił patrz, jony głupio się do ciebie szczerząc. A potem, przy byle okazji, znowu mówił kationy dodatnie.
— Kationy zawsze są dodatnie! — warczałeś.
— No przecież właśnie mówię. — odpowiadał spokojnie.