Zdziczałe kwiaty różnią się od siebie stopniem dzikości.

Maki, na przykład, bywają tak pysznie-pękato czerwone, że od razu przychodzi na myśl Pieśń o Monte Cassino. Ale zaraz obok potrafi rosnąć taki wypierdek (pąk ledwo większy od koniuszka palca niemowlaka), że ciężko ci go skojarzyć z jakąś Pieśnią, czy w ogóle Bitwą albo Czymkolwiek z Historii.
— A wtedy jak w „Wojnie i Pokoju” polska kawaleria na ochotnika brała rzekę wpław, by zaimponować Napoleonowi?
Hmm. Możliwe, że nawet wtedy był czerwiec. Tylko komu by się chciało dla skundlonego kwiatka sprawdzać coś w źródłach.