Zmieszałeś w butelce po coli

dwa czarnoporzeczkowe Tarczyny z jedną Sophią Merlot. Siedząc na murku, sączyłeś to nieśpiesznie, robiąc sobie przerwy na żucie lewego końca ściągacza od bluzy. Ani trochę nie brakowało ci lodu, więc w przestrzeń między dyndającymi nogami plułeś różowo naprawdę sporadycznie.
Nie zdążyłeś wszystkiego wypić, gdy zwrócił na siebie uwagę pęcherz. Zeskoczyłeś więc i udałeś się za śmietnik. Mając w tak bezpośredniej bliskości pełne i dojrzałe pojemniki, dalsze spożywanie straciło na atrakcyjności. Butelkę postawiłeś przy jednym z kół, zakrętkę wrzuciłeś do środka.
W drodze powrotnej wiodącej na skróty przez opuszczone działki, zerwałeś kilka zielonych zdziczałych jabłek. Z każdego brałeś co najwyżej dwa cierpkie gryzy. W sumie to jednak sporo wtedy plułeś.