Dopóki się nie zorientowałeś,

czas w tramwaju biegł dużo szybciej. Wstajesz na chwilę, zmagając się z czymś pomiędzy zawrotem głowy a tęsknotą za zbyt szybko zjedzonym burgerem. Po chwili siadasz, już w miarę pogodzony z utratą tych, sprawdzasz szybko, piętnastu minut.