Masz potrzebę się na kimś wyżyć,

albo chociaż na czymś istotnym dla tego kogoś. Ale rano miałeś rozwolnienie i obawiasz się, że nie starczy ci energii na przeprowadzenie sprawy do końca.
Myślisz więc o tych wszystkich grubasach na wiecznych dietach, o kociej sierści na ubraniach i w pościeli, o buddystach twierdzących, że to wcale nie religia, o smaku piw koncernowych, o pięciu przykazaniach kościelnych i wniebowstąpieniu NMP, o bieganiu wzdłuż Puławskiej dla kondycji, o awersji do modyfikacji genetycznych i wreszcie o naczyniach w zlewie uniemożliwiających nabranie wody.
Lekko piecze cię odbyt i masz nadaktywne ślinianki. Chyba tylko na tyle cię stać.