— Czy mógłbym już zostać psem kogoś innego? —

Spytał cię pies.
Napisałeś więc posta, dołączyłeś zdjęcie i z odmętów hejtu (jakim trzeba być chujem, żeby nie chciał cię własny pies) wyłowiłeś potencjalnego właściciela. Pies obczaił jego profil, wyraził aprobatę i już był cudzym psem.
Pies w miarę regularnie pisał. Czasem w święta nawet zadzwonił. Nie wydaje ci się, aby jakoś tęsknił.
— Po prostu wyrósł z bycia posiadanym przeze mnie — wyjaśniałeś znajomym.