Chłopiec przeczytał cały elementarz

i jeszcze tą taką dużą obrazkową encyklopedię. Ze trzy razy. I to ze zrozumieniem.
Uznał więc, że ma Świat jako tako ogarnięty.
Uznaniem tym, niejako pozbawił Świat sprawczości wobec siebie. To znaczy, Świat nadal robił swoje, ale sam chłopiec niewiele sobie z tego robił. Co najwyżej kwitował to jednym aha. Mógł tak robić, bo był chłopcem, i to rasy kaukaskiej.
Do czasu, bo przecież potem niechybnie zdarzała się wojna, albo trzeba iść do komunii. Chłopiec nagle odkrywał, że czytanie, jasne, jest fajne i przydatne, ale warto jeszcze być gdzieś indziej, gdy tutaj Świat serwuje coś ciężkostrawnego.
Tak przechodzi się do Etapu Podróżnika.