Awaryjnie nocowałeś u rodziców

i masz dziś na sobie przedpotopowe bokserki taty, w które on już się dawno nie mieści.
Dzień chyba to zauważa i stawia przed tobą niewygodne w kroczu wyzwania.
— Czy zdejmiesz mi papierowe ręczniki z tej wysokiej półki?
— Chodź! Gramy w kucanego berka!
I tak dalej. Nie pomaga, że przedwczoraj się tam strzygłeś.
Do domu wracasz swędzący. Zimny prysznic i świeże, własne naszki zdają się niewiele pomagać.
Wraca współlokatorka. Z jakimś psem.
— Tylko się nie złość, przygarnęłam go!
I nieuniknione.
— Patrz, od razu cię polubił!