Kiedyś, gdy byłem Chrześcijaninem,

Rzymianie rzucali mnie lwom na pożarcie. Ku uciesze gawiedzi. Umierałem z pieśnią chwalącą Pana na ustach. To musiała być prawda, w końcu napisał o tym sam Sienkiewicz.
Teraz, choć pozostałem Chrześcijaninem, sam jestem Rzymianinem. Nadeszła moja kolej na rzucanie kogoś lwom. Co prawda, lwy stały się dużo trudniej dostępne, ale gawiedź wspaniałomyślnie zgodziła się wziąć na siebie ich rolę. Gryzą i zjadają, ku swej własnej uciesze.
Sienkiewicz, z całym szacunkiem, może się schować.