Schylasz się by zarzepić sandała

i światło gwiazd wpada ci pod koszulkę. Wędruje w dół po torsie, wślizguje się pod gumkę majtek i zaczyna się wiercić. Znaczy się, falować korpuskularnie.
Wiesz, że ma już wiele, wiele lat i że część jego źródeł może już nie istnieć. Wiesz też, że ono nie dyskryminuje i mogło równie dobrze wniknąć pod jakąkolwiek inną koszulkę czy też w dekolt. Może i między sierść, nie znasz się aż tak dobrze na świetle.