Sikasz sobie w najlepsze,

na muszli, zaraz obok mocowania deski, dostrzegasz robaczka. To znaczy, zakładasz że to robaczek, bo się porusza. Nawet na początku myślałeś, że to spora drobinka kurzu, którą wprawiło w ruch powietrze ogrzane twym moczem. Ale nie, dmuchasz mocno (ciągle sikając) i drobinka się nie rusza. A po chwili, już bez dmuchania, się rusza. Czyli robaczek.
I dobrze wiesz, że to będzie historyjka pełna jednej dużej niewiadomej. Bo przecież nie przestaniesz w połowie sikać, żeby się z bliska przyjrzeć stworzonku, które zaraz na zawsze zniknie pod zawiasem deski Niby mógłbyś, ale ciekawość poskramia wartki strumień, którego jakoś nie godzi się dławić. Kto wie, ile jeszcze lat wartkości mu zostało.
No i ciekawe kto tu naniósł robaki.