— Będę w poczekalni dla istot, które mają się nagle gdzieś pojawić — powiedziała i zamiast zniknąć, oddaliła się powoli.
Pewnie po prostu obejdzie w koło osiedle, pomyślałeś i usiadłeś na murku.
— Dzień dobry, mam do zaoferowania napoje i przekąski. A także tytoń do żucia, znacznie ułatwiający zbieranie śliny do plucia ze mnie — odezwał się murek. — Coś mi się widzi, że trochę tu posiedzisz. A z czasem każdy nabiera ochoty na plucie ze mnie.
— Więc ona nie wróci? — spytałeś cicho.
— Nie wydaje mi się. Bardzo. Ale rozmawianie o prawdopodobieństwach w takich chwilach jest wysoce niestosowne. — odparł murek i wysunął puszkę z tytoniem.