— Pokaż, gdzie to zgubiłeś.

Najczęściej łamał sobie paznokieć, zdzierając folię pod nakrętką ketchupu. A gdy miał za krótkie, by się mogły złamać, musiał używać noża.
A gdy wyrzucał śmieci, kontenery były zawsze pełne, ten na papier dlatego, że debile nie składali kartonów. On nie składał tych po pizzy, bo są przecież małe.
I cała reszta tak samo. I cała reszta też. Od dziecka był otoczony, a wszystkie przepisy na wyjście z otoczenia, to były jakieś niesmaczne potrawy, jakieś sztuczki w nazewnictwie.
I powinien przecież powiedzieć, że skąd ma wiedzieć gdzie to zgubił, skoro to jest zgubione. Od dawna zgubione. Może nic nie zgubił, tylko znalazł urojone wspomnienie o tym, że to miał.
Ale podnosi rękę i wskazuje gdzieś tam.