— Uroczo wyglądający kotku! Ulecz moje dziecko!

Uroczo wyglądający kotek (nawet na szyi ma dzwoneczek) zeskakuje z kanapy i rozpoczyna slalom między twoimi łydkami. Chcesz mu powiedzieć, że to jeszcze nie teraz, że dziecko przyniesiesz następnym razem, ale wszystko zaczyna cię tak miło mrowić.
— A więc własne mrowienie przedkładasz nad dobro swego dziecka? — odzywa się właściciel kotka.
— Nie, nie, to nie tak… — zaczynasz się bronić, ale w tym momencie kotek wciska pazury w miejsce, gdzie twój achilles łączy się z piętą. Miejsce, którego nie osłania ani twoja nogawka ani skromny filcowy kapeć otrzymany od właściciela, który dając go zapewniał wielokrotnie, że nie musisz, naprawdę, ściągać butów.
I teraz, żałując swej kultury, zamiast chwycić kotka i oderwać go od twego ciała, w panice opadasz na pobliski fotel i zaczynasz w gwałtownie wymachiwać stopą. I kotkiem, który, o dziwo, milczy, choć jego dzwoneczek akcentuje każde szarpnięcie.
— Dzwoneczek ma w tym procesie znaczenie symboliczne — wyjaśnia właściciel.