Dziadku, masz włosy w nosie!

Ty też będziesz miał, jak urośniesz.
Tego i w następne wieczory, żarliwie modliłeś się do Najświętszego Pana, Jezusa Chrystusa, aby sprawił, żeby włosy w nosie nigdy ci nie wyrosły. Kochałeś Dziadka, ale żywiłeś również głębokie przeświadczenie, że posiadanie włosów w nosie jest czymś strasznym, czymś na co żaden człowiek nie zasługuje. Byłeś pewny, że włosy w nosie odbierają część człowieczeństwa.
Ze swego nosa wyrywasz włosy pęsetą. Za każdym razem czujesz, jakbyś wyrywał je ze swego mózgu.
I choć czytałeś już o niebywałych sukcesach urynoterapii w walce z rakiem, i pewnie niebawem przeczytasz o mężczyźnie z Florydy, który pozbył się zmian w płucach dzięki wdychaniu swoich pierdów, to jakoś nie wydaje ci się, byś miał kiedykolwiek dotrzeć do historii o chłopcu, który dzięki wstawiennictwu Najświętrzego Pana, Jezusa Chrystusa, Króla Polski, powstrzymał porost włosów w dziurkach swego nosa.
Nie czujesz się w pełni człowiekiem.