Bóg szybko odkrył, że jest bezpłodny.
Nie no, jasne, mógł tworzyć materię z niczego, dawać życie, nawet w miarę rozumne. Ale nie mógł stworzyć nic, co nawet zbliżałoby się do jego poziomu intelektu. Nie było też skąd czegoś adoptować.
— Do dupy z taką wszechmocą! — pomyślał zirytowany bóg i zderzył ze sobą dwie galaktyki. Stosunkowo niezamieszkałe.
Nawet fajnie to wyszło, więc przez kilka eonów skupił się na tym.