Budzisz się niezbyt świeżo

i już prawie składasz nogi i dłonie do porannej modlitwy, gdy przypominasz sobie jak wczoraj przed kolacją odepchnąłeś od siebie Wiarę.
Nawet nie odepchnąłeś, tylko stanowczo, z bluzgami na ustach odrzuciłeś.
Ładujesz się więc pod prysznic z dumnie wyprostowanymi kończynami.
Już namydlony, przypominasz sobie jak ślubowałeś (także przed kolacją) porannym ćwiczeniom. Także z bluzgami na ustach.
Troszkę mniej dumny, pijesz troszeczkę mniej słodką kawę.