Było to kolejne samobójstwo niezgrabnie upozorowane na

morderstwo. Wszystko o tym świadczyło - pełna kurzej krwi kocia miska, sprasowane koźle genitalia nad drzwiami i wreszcie list pożegnalny nieumiejętnie zakamuflowany jako lista zakupów do Tesco. Komisarze (z wymiany) White i Ramirez nie mieli wątpliwości, jednak inspektor ciota nie zamierzał zostawiać nic przypadkowi i zarządził pełne śledztwo. Że niby są ślady, poszlaki. Jasne, kurwa, że są, ale nawet średnio rozgarnięty labrador by je lepiej rozmieścił.
Zanosiło się na kolejny piątek pełen fałszywych tropów.