Gawron chwyta orzech włoski w dziób,

wzlatuje wysoko (ale nie jakoś bardzo), po czym go upuszcza. Idealnie na coś twardego.
Sam nauczył się tej sztuki. Gdy zepsuł ci się dziadek, poprosiłeś go by dzielił się z tobą pół na pół. Ty zapewniasz surowiec.
Tak rozłupane orzechy nie prezentują się najlepiej. Czasem trafia się w podobny sposób otworzony ślimak.
— Weź, no spróbuj! — Zdawał się mówić gawron, dziobem popychając ślimacze ścierwo w twoim kierunku.
Nie chcąc wyjść na lamę, wykorzystałeś jedną z przedszkolnych sztuczek na znikające warzywa.