Jakieś sześćdziesiąt lat później,

wszyscy, a zwłaszcza ci, oddaleni od tej przeszłości o kilka pokoleń, rozwodzili się, jak to oni by kiedyś z całej siły jebali PiS i Konfederację. Nawet na chwilę by się nie zawahali jebać. Po prostu rzuciliby wszystko i zaczęli wielkie jebanie. I dzięki temu ich jebaniu, w tydzień, góra dwa (przerwy na fajkę, prysznic i na coś smacznego) PiS i Konfederacja właściwie przestałyby wtedy istnieć.
W przyszłości nadal nie był wyjaśniony mechanizm powodujący, że coś, co jest jebane, zanika. I czy w ogóle zanika. Ale górowało przeświadczenie, że na pewno zanika. Wszak jebanie musi mieć jakiś skutek.
Po prostu kiedyś, tłumaczyli staruszkom, nie jebaliście dostatecznie dobrze. My byśmy wam pokazali jak właściwie jebać. Może nawet stworzymy (oczywiście, wyłącznie w celach jebania) taki PiS i taką Konfederację, abyście nie myśleli, że tylko tak gadamy.