Jego życie było związane z tym klubem.

Co prawda, nie znał jego nazwy (był głuchoniemy a dodatkowo cierpiał na tą chorobę, gdzie się nie umie czytać i równocześnie nie potrafi się odróżniać jednego logo od drugiego, co rodzi komplikacje nie tylko w sporcie ale i w nabywaniu różnorakich produktów i usług), ale zawsze starał się uczestniczyć we wszelkich wydarzeniach. Rzecz jasna, jeżeli już udało mu się na nie trafić (kilka razy został pobity, bo trafił zupełnie gdzieś indziej).
W przeciwieństwie do innych miłośników, nie zraził się, gdy klub wykupiono i przeniesiono do innego miasta. Oczywiście nie przeprowadził się, ale w swym mniemaniu dalej przychodził.
— To najwierniejszy kibic jakiego znam! — rozpoczęła mowę prezydent miasta podczas wręczania mu odznaczenia.
Inni kibice figuratywnie jebali prezydent miasta.