Każdego ranka roślinka wyglądała gorzej.
Nie mogłeś dłużej na to patrzeć. Kupiłeś donicę, pożyczyłeś saperkę i szast prast – gościłeś już roślinkę na własnym parapecie.
— Co to ma, kurwa, być. — spytał kot.
Donica była jednak zbyt masywna by ją niechcący strącić i zbyt wysoka by do niej przypadkowo naszczać. Można było, co prawda, na nią wskoczyć, ale roślinka była bujna i miała kolce.
Dla kota był to początek zimnej wojny. Natomiast roślince codziennie się poprawiało.