Kochał cukier.

Naturalnie chciał więc, aby po śmierci wysypały się z niego słodycze.
Jak Obi-wan umierał na Gwieździe Śmierci, to sobie znikł i na tą pustkę opadł mu służbowy szlafrok. To on chciałby, żeby zamiast pustki były właśnie cukierki. Nawet szlafrok mógłby się zamienić w cukierki, jeśliby się tak udało. I nie miał na myśli jakichś landrynek, to znaczy nie samych landrynek. Chodziło również o żelki, lentilki, toffi, dropsy, pianki, pudrówki i wszelkiej maści praliny i inne czekoladki. Jeśli by się tak dało.
— No nie wiem — zamyślił się chirurg z przyszłości. — Pozostają jeszcze kwestie teologiczne.
— Marcepan — odparł bez namysłu. — Je bym chciał na marcepan!