Na szyldzie jest gruby Włoch,
przebrany za kucharza. Przebrany, bo na policzku ma blizny jak częstochowskie wcielenie Pani Bozi. A jego oczy z zielonych neonów mrugają jak zepsute.
— To chyba nie jest zwykła pizzeria.
— W okolicy nie wyświetla się inna.
Już w środku, kelner nie posiada żadnych stygmatów, a włoskie piwo smakuje zupełnie jak włoskie piwo.
— Nigdy nie jadłam lepszej pizzy!
Podzielasz to zdanie, ale twierdzisz że jadłeś lepsze.