Podejrzewasz, że nigdy nie znajdziesz nikogo, kto ci wszystko wybaczy.

Wszędzie się roi od gotowych to zrobić, ale oni nie mają pełnego obrazu. Chcący dobrze szarlatani. Co chwilę któremuś odmawiasz i zaraz czujesz się winny.
Mógłbyś nawet od biedy sam sobie wybaczyć, jak sugerują poradniki. Ale naliczyłeś u siebie trzy lub nawet pięć pamięci, z których każda rzuca wystarczająco inne światło. Wystarczająco by móc myśleć, że się żyło w tym samym czasie więcej niż jedno życie. I jak niby z tego zrobić rachunek?
Dłubiesz właśnie na ten temat w nosie, gdy twój rozmówca wraca z toalety. Zafajdany palec kulisz w niemrawą pięść. Na pewno to dostrzegł, ale nie daje poznać. Na czym to skończyliście?
— Stary, zastanów się, masz najwspanialszą kobietę na świecie!
— Przecież ja jestem z Anką.