Pomiędzy stacjami w metrze

jest trochę gorzej niż pomiędzy piętrami w windzie.
Choćby dlatego, że piętra oddziela jakaś stopa betonu. Powoduje to, że będąc pomiędzy nimi jest się tak naprawdę na obu na raz. Przy odrobinie sprawności fizycznej można szepnąć lekko zawstydzone „dziękuję” i się ewakuować na bardziej pasujące.
Z kolei pomiędzy stacjami nie ma za bardzo gdzie się ewakuować. Ponadto, nie wiadomo za bardzo co powiedzieć podczas wychodzenia.
Stoi się więc w zaduchu i stara nie myśleć o czymkolwiek poza „wczoraj wyszedłem później a byłem wcześniej”.
— Czy będzie pan teraz wysiadał? — pyta okrągła pani w trakcie napierania.
Zbierasz się w sobie.