Sprawiał wrażenie uroczego staruszka.
I faktycznie, był uroczym staruszkiem, gdyż wszyscy jego wrogowie nie żyli, a on nawet nie kiwnął palcem. W mnogości swych wolnych chwil na ławkach, kanapach i fotelach, wspominał ich pogrzeby i zdawał się być jeszcze bardziej uroczy.
Ach, cóż za uroczy starszy pan! Szeptali do siebie goście, pracownicy ośrodka i cała reszta istot nachodzących mu na wspomnienia.
Jednak co jakiś czas, napataczał się ktoś, niezachwianie przekonany, że uroczość staruszka znakomicie dopełniłby piesek.
Bo tu przecież można trzymać zwierzęta, prawda? Obsługa pomaga, jest w regulaminie!
Staruszek wracał na chwilę z pamięci, by stanowczo zaprotestować. Były to jedyne (na szczęście krótkie) chwile, gdy jego urok pryskał. Nikt nie proponował kotka.