Totoro zaraz po ulewie

strząsał krople z drzew, czyniąc deszcz lokalny.
Strząsał za pomocą swej pokaźnej masy, podskakując. Ponieważ jego gęstość była stosunkowo niewielka, miał okazję doświadczyć spadających za swoją sprawą kropel na naprawdę dużej powierzchni ciała. Bardzo go to bawiło.
Masz trochę mokry czubek głowy i czubki (tam gdzie wystają kości chyba obojczyków) ramion. Kończyny i plecy są jedynie lekko wilgotne. Trochę cię to bawi. Mógłbyś ździebko przytyć, mówi w pamięci kilka osób.
Ale patrzysz z uśmiechem na Totoro, którego nie ma, i przeciągasz dłońmi po swych mokrych miejscach, które są suche.
Zrywa się wiatr. Stajesz bokiem i go przepuszczasz.