Trzymasz te istoty,

bo nie dałyby sobie rady na wolności. Ich rodziców też trzymałeś, i rodziców rodziców też. Wszyscy, i ty i one, się już tak urodziliście.
Jak się coś tak trzyma przez kilka pokoleń, to raczej nie da się już tego nigdy wypuścić (z okrzykiem bądźcie wolne! i z łzami radości połyskującymi na słońcu, rozpłaszczanymi na policzkach przez rześki wiaterek, tuląc pochlipującego partnera i/lub dzieci), bo zaraz przecież zginie na światłach albo w ruchomych schodach, drzwiach obrotowych czy windzie, albo w kanałach, zjedzone przez tego aligatora, a już na pewno przez ogromne szczury. Te szczury są naprawdę wielkie, jak koty co najmniej.
Codziennie ratujesz te same życia.